Olsztyn

Po raz pierwszy zwiedziłem Olsztyn. Przed przyjazdem oczekiwałem, że miasto będzie podobne do Torunia — niewielkie, z wielką ilością śladów po krzyżakach, z zamkami i właściwą architekturą.
Olsztyn mnie rozczarował. W mieście prawie nie zostało nic starego oprócz jednego zamku, a stare miasto jest odnowione w typowym dla 00. stylu: bez smaku, ale z wielką ilością różnokolorowego szkła i innych architektonicznych dziwactw. Nawet w Szczecinie starówka wyglądała lepiej. Jednym słowem — pieniądze na budownictwo były, a umiejętności do budowania nie było. Wiecznym przykładem dobrej rekonstrukcji w Polsce jest Gdańsk i Warszawa.
Cechą charakterystyczną Olsztyna jest to, że jest podzielony nie na dzielnice, tylko na osiedla.
Teraz po kolei.
Słupy ogłoszeniowe.
Nawigacja uliczna.
Fajny most.
Zaczyna się centrum.
Brama (woda wylewa się na chodnik, jak w Zielonej Górze, a nie jak to jest zazwyczaj w Europie).
Niemiecki hydrant (współczesny).
Drzwi.
Fasada wygląda smutno, ale małe lampki są ładne. Pewnie kiedyś nie było tak źle, jeżeli wyobrazimy sobie, że cała fasada wyglądała w odpowiedni sposób.
Centrum ogólnie wygląda tak.
Miejscami jednak trafiają się ładnie odrestaurowane budynki.
Jest ładna pruska brama. Według miejscowych, można w niej wynająć pokój.
Nie do wszystkiego zdążyli jeszcze przyłożyć ręce renowatorzy, więc kilka przyjemnych uliczek jest.
Jest jeszcze zamek. Ogólnie miasto jest bardzo zielone i to wielki plus. Lasy zajmują większą część Olsztyna, więc bezpośrednio miasto nie jest jakieś wielkie.
Lokalne tramwaje.
Studzienka.
Pewnie, bardzo dobrze mieszka się w takim mieście — nie ma wielu turystów, niewielkie rozmiary, dużo zieleni i jezior. Jednak przyjemnych szczegółów architektonicznych jest zbyt mało (chociaż może nie zobaczyłem wszystkiego).
Zwiedzono

12 lipca 2025

Sfotografował

Arsen Mosiichuk

Zredagowała

Weronika Jabłecka

Wcześniej
Później